Woliera
Forum dla milosnikow ptactwa

Wyjazdy, spotkania - wizyta w Bottrop

Przemek - 2008-11-18, 19:08
Temat postu: wizyta w Bottrop
Witam
Chciałbym w paru słowach opisać wyjazd Członków Stowarzyszenia do Bottrop. To była nieduża lokalna wystawa kur czubatych. Można było trochę pooglądać, może nie wiele było do kupienia, ale większość z nam coś jednak przywiozła do domu. Ale dla mnie osobiście nie sama wystawa była ważna, ale spotkania z dwoma najbardziej znanymi hodowcami na świecie - Kurtem Michelem i Wilfridem Deteringiem.
W drodze do Bottrop wstąpiliśmy do Kurta i zostaliśmy bardzo miło przyjęci. Nie było to moje pierwsze spotkanie z Kurtem, ale to - w Jego domu - miało zupełnie inny wymiar. Opowiadał nam o swojej tradycji rodzinnej, o dziadku, który malował wspaniałe repliki oraz o swojej pasji, czyli hodowli kur Chabo, którą nam zaprezentował. Pokazał nam również swoją dumę, którym była kura Serama.
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do Wilfrida Deteringa, do którego trafiliśmy za pomocą łańcucha "dobrych serc". Spotkanie umożliwił nam bliski kontakt Bartosza Wysokiego z Wilfridem, który podzielił sie tą znajomością ze Stanisławem Roszkowskim.
Jeśli ktoś jest pozytywnie zakręcony - to właśnie Wilfrid. Ilość pamiątek i trofeów oraz przedmiotów związanych z Bojowcami Nowoangielskimi oraz generalnie kurami była niewyobrażalna. Nie wiem, czy jest jeszcze ktoś na świecie, kto uzbierał w swojej kolekcji tyle wspaniałych eksponatów. Wilfrid ugościł nas oczywiście dobrym niemieckim piwem, opowiedział nam swoją historię hodowli Bojowców. Nie mogliśmy się doczekać, ale w końcu zaprezentował nam swoją hodowlę. Nie wiem jak inni klubowicze, ale ja byłem w siódmym niebie. Były to kury najwyższej klasy. Wilfrid był tak miły, że jednemu z naszych Członków podarował parę Bojowców Nowoangielskich. Mógłbym jeszcze wiele opisywać, ale postanowiłem na razie napisać tylko skrót z wyprawy. Napiszę jeszcze, że drogę powrotną umilali nam nasi Staszkowie, czyli Stanisław Zera, Stanisław Roszkowski i osoba, której pracy zawdzięczamy ten wyjazd - Stanisław Olbryś. Dodam, że nie pamiętam kiedy ostatni raz tak się uśmiałem z dowcipów i anegdot, jak z tych usłyszanych w drodze powrotnej. Dorzucam parę zdjęć. Namawiam wszystkich do udziału w wyjazdach organizowanych przez Stowarzyszenie.

Pozdrawiam

Przemysław Gąsiorowski

maciej - 2008-11-19, 17:08

to i ja podziele się częścią zdjęć które zrobiłem
Tedek - 2008-11-19, 18:31

Moi Drodzy.Wyjazd do Bottrop już został opisany, ale chciałbym jeszcze dorzucić kilka zdan o charakterze ogólnym.

A więc po pierwsze to atmosfera.

Mimo, że z wieloma osobami spotkaliśmy się zaledwie raz czy dwa , od razu poczuliśmy się jak w gronie starych , dobrych znajomych. Pokazaliśmy naszym kolegom z Niemiec jak można się znakomicie bawić, na wspólnej „proszonej” kolacji . Dawali zresztą temu wyraz w wielu wypowiedziach i wznoszonych toastach. Po drugie to wystawa. Mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że powoli zaciera się dysproporcja w kwestiach jakości wystawianych egzemplarzy. Powoli zbliżamy się do ich poziomu, choć co do różnorodności ras jeszcze troszeczkę nam brakuje.

Ta impreza nas zadziwiła swoją wielkością , a raczej można powiedzieć „małością”. Kilkaset kur to w porównaniu z dużymi wystawami mały pokaz klubowy. Ale w tym powiatowym Bottrop odbywały się aż cztery wystawy / pokazy/ w tym samym czasie . Z braku czasu zwiedziliśmy jedynie dwie. Świadczy to o ilości klubów hodowców .Tam każdy hodowca jest zrzeszony i odczuwa potrzebę nie tylko hodowania kurek ale także uczestniczenia w pokazach jak również okresowego spotykania się z kolegami klubowymi. Tego właśnie nam brakuje. Myślę tutaj o ilości hodowców oraz awersji do zrzeszania się . O niechęci do wystawiania swoich pupilów nie wspominam.

Po trzecie to autorytety.
Mieliśmy okazję zwiedzać hodowle dwóch wybitnych i spotkania z kolejnymi na wystawach. Mimo, że prawdopodobnie mocno rywalizują ze sobą na co dzień, to w oficjalnych wypowiedziach są szarmanccy i wobec siebie bardzo mili. To niestety bardzo nas różni. Wystarczy posłuchać co mówią o sobie niektórzy nasi wybitni hodowcy a za nimi w podobnym tonie wypowiada się wielu internautów. Mnie to akurat nie przeszkadza, bo nie jestem wybitnym hodowcą a jedynie pozytywnie zakręconym hobbystą. Ale innym pewnie tak. Po czwarte to szeroko rozumiana organizacja wystaw. Powiem jedynie, że w tym przypadku wcale nie jesteśmy gorsi. Nasze wystawy i pokazy, acz nieliczne, organizacyjnie nie ustępują niemieckim.

Generalnie uważam, że wyjazd należy uznać za bardzo udany. Zakupiłem pięć kurek jedwabistych do kolekcji , w tym trzy wyjątkowe jastrzębiate od znanego w Europie hodowcy pana Hansa Ringnalda z Holandii.

Bardzo dziękuję współpasażerom za miłe słowa , koleżankom i kolegom za pomoc w jego organizacji a Staszkowi Roszkowskiemu za to, że zawiózł nas do takich hodowców o poznaniu których można tylko pomarzyć.
I jeszcze jedno. Wszystkie drzwi i serca znaczących hodowców niemieckich otwierały się na hasło Stanisław Roszkowski. Poczuliśmy się bardzo dumni.

W przyszłym roku obiecaliśmy sobie kolejne wyjazdy z najważniejszym - do naszych południowych sąsiadów na organizowaną przez nich dużą europejską wystawę. Prawdopodobnie też zorganizujemy przy niej naszą wystawę klubową. W załączeniu kilka fotek.

Markus Kurspiot - 2008-11-19, 19:15

Ja również wybrałem się do Bottrop. Wyjechaliśmy w piątek o 5.30. Na miejscu byliśmy około godziny 17.00. W drodze staliśmy w 12 kilometrowym korku, i w kliku mniejszych co opóźniło nasz dojazd na miejsce. Noc spędziliśmy w hotelu w Bottrop-Kirchhellen. Około godziny 10 byliśmy już na wystawie, specjalnie wybrałem ten czas. aby, aby móc dokonać zakupów. Na wystawę umówiłem się kilka dni wcześniej, z bardzo dobrym hodowcą białoczubów Wimem Diprenbroek. Kupiłem u niego 13 kurek.
Białoczuby czarne, żółte, khaki, jastrzębiate i białe. Pod względem jakości, lepszych białoczubów w Polsce jeszcze nie widziałem, a widziałem wiele... Pan Diprenbroek okazał się bardzo miłym człowiekiem. Rozmawiałem również z takimi hodowcami jak Luuk Hans, Hans Rindgalda, Frank Peschke i wiele innych. Zostałem bardzo miło przyjęty przez tamtejszych hodowców, kilkakrotnie złożono mi propozycję zapisania się do tamtejszego klubu, co w najbliższym czasie chyba uczynię. Na wystawie były również liliputy i czubatki dworskie pana Roszkowskiego. Wystawa bardzo mi się podobała. Zrobiłem ok. 120 zdjęć, za niedługo kilka wstawię.

sroszkowski - 2008-11-19, 21:05

Kilka refleksji ogólnych.
Członkowie Stowarzyszenia Hodowców Drobiu Rasowego - Czubatka Polska mieli okazję poznać kilkudziesięciu niemieckich i holenderskich hodowców. Bardzo zależało mi na tym, aby każdy mógł nawiązać bezpośredni, indywidualny kontakt, aby w przyszłości można było umawiać się osobiście i korzystać bezpośrednio, już bez pośredników z doświadczeń zachodnich kolegów i ewentualnie kupować u nich lub nawet wymieniać materiał zarodowy. Podzieliłem się bezinteresownie swoimi kontaktami tak jak kiedyś inni, choćby Bartosz Wysocki, podzielili się nimi ze mną.

Mieliśmy okazję z rozmawiać i wielkimi autorytetami (Michel, Detering, Peschke, Diependroek) ale też i ze "zwykłymi" pasjonatami. Warto jednak zauważyć, że ci najwybitniejsi mają swoje hodowle ściśle ukierunkowane. Rodzina Kurta Michela hoduje chabo od ponad stu lat, Frank Peschke czubatki ponad czterdzieści, a Wilfried Detering bojowniki nowoangielskie i staroangielskie oraz plymuth rocki od ponad sześćdziesięciu.

Chcąc osiągnąć sukces nie można zmieniać ras co kilka lat. Konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja. Wszyscy oni trzymają niewielkie stadka. U Kurta widzieliśmy może kilkadziesiąt chabo. Ale są to jednak ptaki, na które wszyscy patrzą - gdy tylko pojawią się na wystawie - z rozdziawionymi gębami.

Nie powinniśmy mieć kompletnie żadnych kompleksów w stosunku do zachodnich kolegów. Gdy porównuję stan polskiej hodowli sprzed kilku lat i dzisiaj można zauważyć wielki postęp. Bez wątpienia duży ma w tym udział nasze Stowarzyszenie.

Dzisiaj wiele wyhodowanych w Polsce ptaków trafia do Niemiec, co jeszcze dwa, trzy lata temu było czymś niewyobrażalnym. Polskie nowe odmiany barwne czubatek takie jak czekoladowa czy żółta są już we Francji, Niemczech, Holandii i Belgii. Swoją wielką premierę czeka w przyszłym roku czubatka kuropatwiana, która wzbudziła (były wystawione na razie pojedyńcze egzemplarze) bardzo duże zainteresowanie. Jeden z niemieckich kolegów oferował mi 200 EURO za wystawionego kogucika kuropatwianego. Musiał się obejść smakiem.

Bardzo cenne jest też to, że pomimo ogromnego zmęczenia (jechaliśmy dwie noce z jednym pobytem hotelowym w środku) i nie do końca satysfakcjonującej nas pod względem organizacyjnym wystawie w Bottrop nikt nie psioczył i narzekał, co jest w zasadzie u Polaków normą. Wręcz przeciwnie dwaj Staszkowie - Zera i Olbryś co rusz dawali popis swojej inteligencji i poczuciu humoru. Za to inny nasz klubowicz, Marek Łabaj, prócz dużego poczucia humoru - gdy się tylko rozkręci - dzieli się z nami swoją bardzo szeroką renesansową wiedzą. Poczytajcie Wolierę, a przekonacie się sami. Dużo ciepła wnosiło kilka pań. Wandzia Rakoczy to bardzo wrażliwa osoba, u której wszyscy odkryliśmy talent literacki. Pewnie ona sama też! Cieszy też powrót na łono hodowli Anety Zniszczyńskiej. Warto pamiętać, że to właśnie Aneta jako pierwsza założyła stronę internetową, którą wielu z nas pamięta do dziś.

Wielkie słowa uznania za trud Staszka Olbrysia, który perfekcyjnie przygotował wyjazd pod względem organizacyjnym. Nie dość tego - postarał się o dotację w wysokości 4.500 złotych dzięki czemu nasz wyjazd okazał się bardzo tani.

mateusz20 - 2008-11-19, 21:09

W imieniu Przemka wstawiam kilka zdjęć










mateusz20 - 2008-11-19, 21:14

cdn.








sroszkowski - 2008-11-19, 21:37

Kilka fotek z naszej wyprawy. Komentarze przy każdym zdjęciu.
Wanda Rakoczy - 2008-11-20, 02:58
Temat postu: wizyta w Bottrop
Szkoda że tak szybko minęło! Wycieczka do Bottrop przeszła do wspomnień, a te są piękne.Wszystko zgodnie z tym co obiecywał Organizator wyjazdu Staszek Olbryś - "przeżyjemy wspaniałą hobbystyczną przygodę i uzupełnimy nasze kurniki o nowe ptaki" Dokładnie tak było.

Wystawa w Bottrop to prawie same czubatki polskie /nie ważne jak je tam zwą/ i kury jedwabiste w całej palecie barw. Ciekawostka - kilka białych czarnoczubów.
Wystawa ciekawa, ale chyba nic co mogło zaskoczyć , czy wpędzać w kompleksy tak pod względem hodowlanym jak i organizacyjnym.
Wieczorem kolacja na terenie wystawy, spotkanie z Frankiem Peschke, a rano zakupy na giełdzie i w drogę.
Przy okazji zwiedziliśmy jeszcze jedną wystawę w Bottrop, mniejszą ale o większej różnorodności wystawianych ptaków, więcej ras kur, kaczki, bażanty.
Wystawy ciekawe,ale tym co zrobiło na mnie największe wrażenie były odwiedziny u dwóch wybitnych hodowców - Kurta Michela i Wilfreda Deteringa.

Do Kurta Michela, słynnego hodowcy chabo, wstąpiliśmy w drodze do Bottrop.
Serdeczne,wzruszające powitanie, szczera gościnność pomimo tego, ze nie spodziewał się tak licznej grupy,
Z wielkim zainteresowaniem wysłuchaliśmy opowiadania Kurta o jego kontynuacji tradycji rodzinnych. To właśnie dzieki jego dziadkowi do Europy przubyło z Japoni pierwsze chabo.Kurt również tak jak kiedyś jego ojciec zajmuje sie malarstwem.Jest wielkim hodowc,a ale to dusza artysty wrażliwego na piękno i tym chyba należy tłumaczyć jego miłość do chabo.Mnie kolorowe chabo stojące na zielonym trawniku zawsze przypomina jakiś egzotyczny kwiat.
Usłyszeliśmy wiele informacji na temat tej ciekawej rasy i nacieszyliśmy wzrok piękną hodowlą jak rownież ciekawą roślinnością wokół domu.

W drodze powrotnej z Bottrop wstąpiliśmy do drugiego słynnego hodowcy,Wilfreda Deteringa. Zbliżając się do jego domu możemy mieć pewność, że nie zabłądziliśmy.Witają nas różnej wielkości figurki kur i kogutów, a ich ilości i różnorodności w domu, żadne słowa nie są w stanie opisać.Kurze motywy są wszędzie, nawet w łazience na glazurze.
I znowu serdeczne powitanie, gościnność,miła rozmowa.
Jego kury to plymouth rocki o pięknym, prawie błękitnym, biało kreskowanym upierzeniu/nie wiem czy prawidłowo określam kolor ale tak je widziałam/ i bojowniki staro- i nowoangielskie. Lubię wszystkie rasy kur,ale przyznam,że bojowniki lubiłam jakoś najmniej.Teraz, kiedy patrzyłam na kolorowe,duże stado, te dumnie wyprostowane maleństwa na bardzo długich nóżkach wzbudziły we mnie wielką sympatię. Chętnie bym takiego malucha powitała na swoim podwórku,
Kurt Michel i Wilfred Detering.Elita wśród hodowców. Bardzo różne osobowości. Kurt dusza artysty, puchary i nagrody nie są w jego domu jakoś specjalnie eksponowane. Wilfred - przeciwnie, całe jedno pomieszczenie w domu zajmują symbole jego zwycięstw na wystawach, a wyrażany przez nas podziw i uznanie widać było, że sprawiają mu duża przyjemność.Różne osobowości ale łączy ich jedno, są ludżmi z wielką klasą.podobno nawet nie chcą sprzedawać swoich kur, wolą oddać ale w dobre ręce. Dowodem na to jest prezent jaki od Wilfreda dostali nasi dwaj koledzy- parka chabo i parka plymuth rocków.

Mieliśmy okazję zobaczyć jaką przyjażnią i sympatią ci wielcy hodowcy darzą naszego Prezesa Staszka Roszkowskiego. Jesteśmy Ci wdzięczni Staszku, że dzięki Twoim dobrym układom mogliśmy gościć w tych niezwykłych domach.

Wydawać by się mogło, że kilkanaście godzin jazdy to długo. Nie w takim towarzystwie!
Atmosfera jak w dobrej rodzinie, rozmowy na różne tematy, czasem krótka drzemka,wesoło bo świetnie uzupełniający się duet Staszków, Olbrysia i Zery oraz humor Marka Łabaja potrafiły rozruszać największych śpiochów.

Wielkie dzięki dla Organizatorów!

Oby jak najwięcej tego typu wydarzeń wpisywało się w historię naszego Stowarzyszenia.



Zdjęcia będą, ale z powodów technicznych trochę póżniej

St. Zera - 2008-11-21, 20:13

Tak, jak mój kolega Tedek zauważył, wyjazd do Bottrop został już opisany.
Ja chciałbym podzielić się swoimi reflekjami na temat wystaw za granicą oraz w kraju.
Od chwili rozpoczęcia zabawy z hodowlą drobiu ozdobnego zaliczyłem 2 wystawy w Niemczech, tj. w ubiegłym roku Lipsk oraz w teraz Bottrop. Gdyby te wystawy porównał z markami samodów, to takby porównał Mercedesa i Fiata 126P.
Lipsk-to olbrzymia wystawa o różnorodnej gamie wystawianych kur, gołębi i innego drobiu ozdobnego, natomiast Bottrop, to naleńka wystawa klubowa kur czubatych.
Jedynym wyjątkiem były liliputy polskie wystawione w ramach pokazu przez kolegę klubowego St, Roszkowskiego.
Jednak nie o tym chcę pisać.

Jak już wspomniano wcześniej w samym tylko Bottrop odbywały się 4 wystawy w tym samym czasie. Do wystawianych ptaków można było się uczepić, lecz nie o to w tym wszystkim chodzi. Chodzi mianowicie o wspaniałą atmosfer jaka panowała na tych wystawach, które mieliśmy okazję obejżeć.
Radość, zrozumienie, brak zawiści i tej chorej rywalizacji, która nam jeszcze przyświeca, co widać na naszych wystawach krajowych.
Natomiast, to co zobaczyliśmy w bezpośrednich kontaktach z zaprzyjażnionymi hodowcami niemieckimi : Kurtem Michelem i Wilfredem Diteringem przerosło moje oczekiwania.
Okazuje się, że są to ludzie, którzy z pokolenia na pokolenie, całe swoje życie poświęcili hodowli drobiu ozdobnego. Jeden hodowca hoduje zaledwie 2-3 rasy kur i temu jest wierny osiągając przy tym wyniki. U nas natomiast, każdy stara się hodoiwać conajmniej kilka raz i w żadnej nie jest dobry.
Misteria z jaką podchodzą do tego niemcy powinna nam dać wiele do myślenia zarówno w naszej pracy hodowlanej jak i stosunkach między hodowcami w całym kraju.
Podczas tego wyjazdu mogliśmy się przekonać, żę uznanie polskich , zasłużonych hodowców drobiu ozdobnego( mam tu na myśli Kol. St. Roszkowskiego), przyniosło owocne sukcesy w kontaktach z hodowcami niemoieckimi.

Panująca w drodze powrotnej atmosfera humoru i rozrywki, to zasługa naszyvch 3 przepięknych dam. które były duszą i osłodą naszego wyjazdu.



Pozdrawiam: St. Zera




www.mazuria.info.pl

Wanda Rakoczy - 2008-11-22, 00:21

Staszku!

Twoja skromność w tym momencie przerosła chyba nawet Twój humor. Co byś nie pisał to i tak wiadomo czyja to zasługa.

Wanda Rakoczy - 2008-11-22, 15:39

Przesyłam obiecane fotki


Wizyta u Kurta Michela

Wanda Rakoczy - 2008-11-22, 15:55

Wystawa w Bottrop główny cel naszej podróży
Wanda Rakoczy - 2008-11-22, 16:27

Inna wystawa w Bottrop - zwiedziliśmy przy okazji
Wanda Rakoczy - 2008-11-22, 17:17

A tak było u Wilfreda Deteringa
Hodowca drobiu - 2008-11-22, 19:30

piękne są te zdjęcia,też bym chcał tam być...
mati_deco - 2008-11-22, 21:15

A mógłbym zobaczyć kilka fotek czubatek polskich a szczególnie tego kuropatwianego ??

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group