Woliera
Forum dla milosnikow ptactwa

Hyde Park - luźne rozmowy - Dawna wieś - wspomnienia

Łukasz23 - 2007-12-03, 13:27
Temat postu: Dawna wieś - wspomnienia
czy ktoś z Was ma może w swoich klaserach jakieś fajne / ciekawe stare czarno białe zdjęcia bo ja posiadam kilka takich postaram się je jak najszybciej z skanować wkleić i opowiedzieć Wam coś o nich a tu mam linki do takich naprawdę starych zdjęć na które natrafiłem w necie bardzo mi się podobają przedstawiają one kobiety karmiące kury

http://trilliumstar.com/U...keys%201895.JPG

http://webpages.charter.n...%20chickens.JPG

http://www.retracing-our-...ng_chickens.jpg

http://www.stuhrmuseum.org/research/chickens.jpg

kojarzą mi się one z taką sielanką wiejską z dawnymi czasami z moim dzieciństwem na wsi, żniwami kawą zbożową wiązkami zbóż, sianokosami - kopkami siana, z zbieraniem pieczarek na łąkach których dziś już nie ma, z plackami smażonymi na blasze pieca, z wykopkami i smakiem pieczonego kartofla w popiele można by tak było wymieniać w nieskończoność czy Wy też macie takie wspomnienia :?: bo ja często wracam myślami do tamtych czasów

Luśka - 2007-12-03, 13:41

Och .... rozpłynęłam sie ..... ;)


Mimo, że mieszkałam w wielkim ieście, każdą wolną chwlę, od wczesnego dzieciństwa, spędzałam na wsi. Zawsze badziej tam czułam się w domu niż siebie :)
Dzisiaj z autentycznym wzruszeniem obserwuję rolników pracujących w polu z końmi, czy jadących odświętnie przystrojonym wozem do ślubu :)

Niestety zdjęć w domu nie mam .... PO śmierci Babci gdzieś po rodzinie rozeszły się zdjęcia z czasó Jej dzieciństwa. ....

MOja rodzina miala wielki majątek w Hleznej, niestety w czasie I wojny światowej została stamtąd wysiedlona, a cały majątek rozgrabiony :(

Najbardziej mi szkoda stadniny z ponad 100 końmi ;) :D

Kituś - 2007-12-03, 14:08

Ja uwielbiam zapach świeżo skoszonej trawy lub zapach kotka po nocy w sianie...... A najlepszy owoc jak dla mnie kojarzący sie z wakacjami i dzieciństwem to soczysta papierówka albo świeża gruszka wielkości piłki golfowej .........
A co do koni Luśka to mój dziadek ma jednego z ostatnich w Ropicy..

Luśka - 2007-12-03, 14:14

W mojej wsi, na siedem ( ! ) zamieszkałych domói w wększości bardzo starszych ludzie, jest koni aż .... siedem ;)

Z tego dwa moje, a doliczając wrednego kucyka, którego odałam koledze w dzierżawę ... wypadamy całkiem nieźle jak na polską średnią :)

Owoce prosto z drzewa, maliny z krzaka, a przede wszystkim przestrzeń ... to, że otwieram drzwi i jestem w grodzie, wychodzę za furtkę i jestem w swoim lesie ... MOgę latać z psami i świnką :D , zbierac grzyby, włazić na drzewa, pstrykać foty i nikt mi nie może powiedzieć złęgo słwa, bo przecież jestem u siebie :) Tego nie odałabym za żadne skarby świata :)

Łukasz23 - 2007-12-03, 14:16

konie dziś na wsi to już przeżytek a co za tym idzie wielka rzadkość mój dziadek też jako jeden z nielicznych ma jeszcze konie typowo do prac pociągowych polowych Kituś pisząc o papierówkach czuję już ich smak na języku u mnie też była taka stara papierówka dziś nazywana żółtą oliwką co roku rodziła duże soczyste chrupiące jabłka nigdy nie zapomnę ich smaku i zapachu
Kituś - 2007-12-03, 14:24

To prawda jabłka z sadu na wsi są o niebo lepsze a niż li by jakieś kupne lobo, któremu brakuje aromatu i ma dziwną skórkę :? tylko widzę jeden mankament papierówek Za kródko sie trzymają ;( ;(
Łukasz23 - 2007-12-03, 14:26

otwarte dzwi ;) pamiętam jak biegałem na bosaka po trawie :!: po podwórku :!: po łące :!: po ściernisku :!: pamiętam noce przy otwartym oknie i zapachy wpadające przez nie do mieszkania :P zapach maciejki śpiew świerszczy dziś w nim rosną iglarki i trawa :( drewniany płot i kamienna podmurówka którą porastał mech zieloną ławkę pod głogiem kwitnącym małymi czerwonymi kwiatuszkami
i wygodne drewniane łóżko (takie z wysokimi zagłówkami) babci słomiany materac i poduszki z prawdziwego recznie dartego gęsiego pierza

Bartek89 - 2007-12-03, 19:19

DZIĘKUJĘ!!!!!!!!!!! Nawet nie wiecie jak sie cieszę że powstał ten post, i że myslicie tak jak ja..;) Nie jestem sam, na tym świecie,...<jupi> Dzięki dzięki dzięki...;) dzisiaj nie mam zbytnio czasu ale w najbliższym czasie postaram sie napisac coś wiecej na ten temat;) a wieś... no cóż to jest własnie to miejsce gdzie mogę żyć i normalnie funkcjonowac;)ummmm;)
mateusz20 - 2007-12-03, 21:03

Mam kilka naście zdjęć przedstawiających moich przodków, jak tylko będę miał trochę czasu to wam powstawiam. Przeważnie to zdjęcia ludzi z końmi
jakub - 2007-12-04, 11:21

Mi sasiad opowiadal ktory mam 78 lat jak wyglądala dawna wieś. Ludzie hodowali ptactwo ( popularne były zielononozki) ludzie uganiali się w lasach za zwierzyną, hodowali czesto pszczoły, gołębie i konie.
Łukasz23 - 2007-12-04, 18:57

tak jak obiecałem zamieszczam swoje czarno białe fotki z czasów dzieciństwa które spędziłem mieszkając z dziadkami na wsi Na jednym z nich w zimowej scenerii jest mój kochany piesek Ciapek to był mój kompan do zabaw Na pozostałych zdjęciach widać drewniany zielony płot z ławką za którym był ogródek mojej babci z dużym głogiem i winogronami pnącymi się po ścianie domu widać też podwórko sad z starymi odmianami drzew owocowych i łąkę na której często się bawiłem między pasącymi się gęśmi i owcami.

noi jest też moja miłość z dzieciństwa sąsiadka Ewa z naprzeciwka :d

jakub - 2007-12-04, 20:32

Bardzo ładnie wyszłeś na tych starych zdjęciach ( szczególnie na ostatnim )
widać że mieszkaleś w prawdziwym wiejskim gospodarstwie, ile ja bym dal żeby spedzić dzieciństwo na wsi.

Luśka - 2007-12-04, 21:33

Jakie sympatyczne fotki :d

Fajny był z Ciebie chłopaczek ;)
Ciapek jest bardzo podobny do suczki mojej teściowej - Pestki ;)

WIdziałam jakaś niezwykle przystojną krowę :D

jakub - 2007-12-05, 07:53

Ja w tyle widzialem kurki. Pamietasz czy to były kurki ogólnoużytkowe, liliputy czy staropolskie?
Łukasz23 - 2007-12-05, 09:16

Luśka teraz też jestem fajny chłopaczek :D

dziadkowie moim hodowali dużo drobiu i zwierząt zaznaczyłem je w czerwone koła na fotce widać kury indyczki prowadzające młode oraz owce Babcia każdej wiosny zamawiała od pewnej Pani pisklęta (100 kurek) były to kury ogólnoużytkowe ale pamiętam że miała 2 parki liliputów jedną kuropatwianą i jedną białą dostała je od swojej siostry która miała ich całe stado

Luśka - 2007-12-05, 09:48

Łukasz23 napisał/a:
Luśka teraz też jestem fajny chłopaczek :D



Łukaszku, nie wątpię :lol: Aczkolwiek ze smoczkiem w buzi wyglądałbyś teraz nieco dziwnie :D

Ze swojego dzieciństwa pamiętam stada zielononóżek i liliputów. Chyba dlatego mam wielki do nich sentyment :)

DO indyków .... hmmm... już opisywałam jak będąc w podobnym wieku jak Ty na zdjęciach wyprałam sześć nieszczęsnych małych indycząt w wielkiej beczce z proszkiem Ixi :ops: To moje najwyraźniejsze indycze w spomnienie, a trauma została :lol:

Łukasz23 - 2007-12-05, 11:21

to fakt "Dydol" w tym wieku już nie pasuje :D
Luśka - 2007-12-05, 13:24

No wiesz ... zawsze można pociumkać dyskretnie w kąciku :D 8-)

Już uciekam, bo nas Admin za ten offtop :cisza: <mordercza emotka> :ops:

Edit Kamil Kowalski: Spoko spoko wkoncu ten temat jest w "Hyde Park - luźne rozmowy"
Do tego działy sie tak bardzo nie przyczepiam 8-)

Hodowca drobiu - 2008-11-09, 09:58

Luśka napisał/a

WIdziałam jakaś niezwykle przystojną krowę :D

Przecież to chyba owca

Tak! to owca która była obcinana z "sierści".

Grzegorz Hulanicki - 2008-11-09, 21:43

fajny temat żetesz wczesniej na niego nie trafiłem
jak poczytałem wasze wspomnienia to sie aż ciepło koło serducha zrobilo
też mam podobne (Łukasz23 wspominał o plackach takich pieczonych na płycie - mniam)
postaram sie wrzucić kilka zdjęć z tamtych fajnych czasów

Secza - 2008-11-09, 21:52

To samo ja mogę powiedzieć tęskno mi za tym co było kiedyś marzy mi się dom z bali okrągłych z trzcinowym dachem i z podwórkiem pełnym drobiu chciałbym żyć jak ludzię żyli dawniej i miec w domu piec na którym można spać to wszystko jest takie piękne a ludzie w pogoni za techniką za postępem to niszczą lub remontują szkoda gadać tak to już jest ludzie czasem nie potrafią docenić tego co mają ;(
Monia - 2008-11-10, 07:46

No mi się też te czasy podobały.może akurat nie było domu krytego słoma choc tam gdzie jezdziłam do babci jeszcze takie były.ale to co mi sie podobało,ze czas stał w miejscu.nie było pogoni za pieniądzem za nowatorskimi wynalazkami.Sklep oddalony o 2km co drugi dzien przyjezdzał samochód z pieczywem i spozywka coprawda 2 razy drozsze niz normalnie (nigdy nie umiem tego zrozumiec).Latem zwożenie słomy wozem z koniem,odwiedziny starszej kobiety(zawsze jej sprzatalismy,przywozilismy mleko i ser,jak dawałam na z rety pieniądze kupowalismy jej słodycze:))suszone owoce z pieca,w zimie grzanie w piecu kaflowym,kibel na dworze zawsze bałam sie isc tam wieczorem:).
Jeszcze cos zostało do tej pory w tamtym miejscu to ze czas płynie bardzo wolno i coraz mniej ludzi zostało na tej wsi.
Ale wdziera sie powoli cywilizacja i widac to juz na każdym kroku:
-śmieci w lasach i przy drogach(nie było tego kiedyś nawet 8 lat temu jak tam byłam)
-warszawiacy wykupuja ziemie i stawiaja domki(tak mówia na nowych)
-wies traci swój urok
Ale zostały wspomnienia i fotki przykre ale prawdziwe
wies lezy niedaleko dubienki w woj.chełmskim

Secza - 2008-11-10, 08:34

tak ci ludzie z miasta jak chca budować się w takim pięknym miejscu to niech przynajmniej budują się w stylu pod względem dawnego budownictwa a jak nie to won! taka ustawa powinna wejść w programie ochrony polskiej wsi którego nawet chyba nie ma a powinien być :!:
adrian_lasek - 2008-11-10, 08:46

No, ale przecież nie żyjemy w średniowieczu :!: Jesteście przeciwni postępowi cywilizacji, technice to po co wam komputery, internet, telefony. Secza i Monia uważam, że szybko zmienilibyście zdanie, gdyby przyszło wam żyć właśnie w takiej wsi. A czemu ludzie z miasta wyprowadzają się na wieś? Bo nasłuchają się takich bzdur, że beztrosko, miło, spokojnie. Zmieniają jednak zdanie, gdy trochę pomieszkają na tej cudownej wsi. Ja nie mówię, że wieś jest zła. Oczywiście, że ma swoje uroki. No, ale niestety uroki mijają jak zacznie się jesień, zima, zacznie padać deszcz, zrobi się błoto, a cała wieś wygląda jak wygwizdowie na Uralu. Gdy musisz codziennie napalić w piecu, żebyś miał ciepłą wodę do użytku, ciepło w domu.
Secza - 2008-11-10, 08:57

Ale przecierz cały czas na wsi nie pada deszcz.a z reszta ludzie ze wsi którzy są samo wystarczalni mają bardzo zdrowe organizmy. moi rodzice maja znajomych którzy, jedyne co kupują to są chyba tylko ubrania nawet meble potrafią sami sobie zrobić. A jeśli chodzi o komputer i multimedia, to mi tylko wystarczyłby internet bo ja z komputera nie korzystam dalej niż w zakresie internetu i zgrywania zdjęc bo mi gry są niepotrzebne.Kiedyś ludzie byli biedni ale szczęśliwi dzieci się bawiły po całej wiosce była zgoda i zrozumienie,a teraz kłócą się i wyrywają sobie tylko z reki dżojstik albo klawiaturę bądź myszkę.I to jest ta cała cywilizacja. :(
Monia - 2008-11-10, 10:17

adrian_lasek to nie chodzi o to,że chcemy zyć jak w średniowieczu bez cywilizacji.Ale chodzi o to jak ludzie potrafili sobie radzić.co do palenia w piecu ja tez musze dziennie napalić,żeby woda była ciepłai w domu było ciepło i wcale mi to nie przeszkadza.Tam u mojej babci dopiero jakieś 3 lata temu pociagneli kanalizacje a i tak ciocia nie chce kibla w domu bo mówi,że jak w domu mozna sie załatwiac.Przebywałam tam co roku przez 2 miesiace i nie przeszkadzało mi noszenie wody do domu ze studni,gotowanie wody na piecu by sie umyć,żeby sie wykąpac to była taka metalowa wanna i w niej się kąpało.Dopiero ok 5 lat temu do spichleża wstawiono wanne zwykło a wode grzało sie w parniku oczywiście na drzewo i było ok a czasem tam było tak zimno,że sie wyskakiwało z wanny ,ubrało i szybko do domu uciekało.Dzienne wyprowadzanie krów,dojenie to zawsze z siostra mielismy frajde bo była taka siwa krowa bardzo spokojna to siadalismy i każda ze swoim kubkiem i doilismy ja.Wyrzucanie gnoju tez nam nie przeszkadzało,obrzadek przy zwierzetach tez był ok,noszenie na plecach w płachcie lisci z buraków,wtedy nawet lepiej sie czułam niż teraz przy tej pracy fizycznej,która mam a ze jesienia było zimno to dało sie do tego przyzwyczaić.Byłam tam w kwietniu na 3 dni a czułam sie jakby minął tydzien,pogoda też nas nie rozpieszczała,ale mielismy swoje zajecia i bylismy szczesliwi.Telewizje tam maja,komputer tez ale bez internetu.A wczesniej żylismy bez tego i było ok to teraz tez by dało rade.Ja gdybym nie miała swojej małej hodowli to internet by mi nie był potrzebny tylko komputer do zgrywania fotek.
teraz czesto jak ide na spacer z psem to wybieram miejsca gdzie sa same łaki wiosna skoszone trawy ten zapach,nawet mój pies wychowany tu jak idziemy na pola to sie zachowuje jak szczeniak spuszczony z łancucha (wdał sie w nas:)

Secza - 2008-11-10, 17:15

Monia, przyznaje ci całkowitą racje
Hodowca drobiu - 2008-11-10, 19:15

ja także mieszkam na wsi i za ŻADNE skarby świata nie przeniósłbym się do miasta np.do jakiejś brudnej dzielnicy.dobrze mi na wsi.zawsze mam co robić.lubię zapach wsi(chyba że sąsiad wybiera szambo),.lubię zapach świeżego chleba,zapach mleka i smak jajek od własnych kur.poranne śpiewy ptaków i ćwierkanie wróbli pod dachem.a najlepsze są konfitury własnej roboty no i wiadomo-rosół z podwórkowego koguta...piękny wylot gołębi i ich gruchanie.pięknie jest na wsi.

niestety niektórzy nie umieją tego docenić...

Secza - 2008-11-10, 20:13

tak a zwłaszcza rosołek taki właśnie wczoraj jadłem pycha Hodowca drobiu, u ciebie w domu piecze się swojski chleb?
Monia - 2008-11-10, 20:27

A masło swojskiej roboty w maślnicy ze swojskiej śmietany mmm pycha.Zawsze na odjazd robilismy masło by zabrać do domu przewaznie sporo tego było.Własnego wyrobu drozdżówki i chleb to były czasy niestety babcia juz swoje lata ma i brakuje nam tego co było:(A co do rosołku oczywiście pyszny ale ja zabic bym nie umiała:).A gołebie też tam są,także kocham to gruchanie i wszystko co zwiazane z tymi ptakami.Tylko tam mogłam zajmować sie kuzyna gołebiami.,jak brakowało zboża dla nich to sie poszło na pole skosiło sierpem pszenice,cep w dłonie i heja z tym młuceniem a jak nie to wąska deska o deske i tak sie młóciło.Jak zawsze odjeżdżaliśmy to psy nas przez miesiąc wokół domu szukały.Odwiedzaliśmy starą szkołe do której chodzili nasi rodzice był tam jeszcze dziennik,ławki takie zielone łaczone z stolikami.Szkoda,że tego dziennika nie wziełam na pamiatke.teraz tam juz zdewastowane bo były dyskoteki.
Teraz praca-dom i nawet nie ma kiedy tam na dłużej jechać a i młodzi pouciekali za granice,to do większych miast zostali starzy schorowani ludzie:)

Hodowca drobiu - 2008-11-11, 08:02

Secza jak byłem mały to moja mama upiekła tak dla porównania:czy lepszy jest ze sklepu szy swojski-wiadomo że własnej roboty,pięknie pachnioł.no a teraz ja piekę czasami bułeczki na zakwasie chlebowym no i chleb.mam nadzieję że kiedyś się spotkamy to spróbujecie moich wypieków,upiekę także ciasto drożdżowe,albo keksa.
Secza - 2008-11-11, 08:29

masz smykałkę ja piec nie umie ale lubię robić koszyki z wierzby niedawno się nauczyłem wiec mi to jeszcze za dobrze nie wychodzi
Monia - 2008-11-11, 08:51

Fajny koszyk:)
Właśnie nasi dziadkowie mieli okazje przekazać naszym rodzicom wiele rzeczy,np.pleść koszyki,szczepić drzewka.piec chleb.Mój dziadek doskonale szczepił i potrafił na jednym drzewie zaszczepić 3 odmiany.Niestety nikt z dzieci dziadka tego sie nie nauczył:(
Ostatnio mojego tate coś wzieło na plecenie koszyczków dla kanarków,oczywiscie na poczatku mu to niezdarnie szło:) ale potem to nawet dla zeberek uplutł i legna sie w nim młode bez problemu a ja tyle kasy wydawałam na kupcze:)
Ale to jest tak samo jak z nami nie przywiazujemy uwagi do pewnych rzeczy a potem żałujemy ze sie tego nie nauczyliśmy

Hodowca drobiu - 2008-11-11, 10:29

Secza wspaniały ten koszyczek,jak zrobisz ich więcej i pójdziesz na targ/rynek to nieźe byś kasy zarobił.
Secza - 2008-11-11, 10:36

Nie zawsze się ma chęci do takiego koszyczka na niego poszło dokładnie 130 wici wierzbowych które bez pytania zarombałem sąsiadowi :diabel::
Secza - 2008-11-26, 19:31

wczoraj w serialu M jak miłość pokazywali taki piękny dom z bali drewnianych taki mi się marzy tylko musibyc urządzony w jak najbardziej "staro-wiejskim" stylu no i podwórko musi być pełne drobiu :d
Hodowca drobiu - 2008-11-26, 21:19

ja ostatno ze strychu ściągnąłem takie dosyć stare ok 60 lat krzesło.naprawiłem,zakonserwowałem,zwoskowałem,umyłem i wypastowałem.krzesło wygląda znakomicie.
Secza - 2008-11-27, 05:56

i tak należy robić a nie jak inni wyrzucają
Hodowca drobiu - 2008-11-27, 07:08

ja poprostu kocham antyki i mam ich sporą kolekcję w tym bardzo dużo pieniędzy starych,kiedyś zajmowałem się numizmatyką,ale teraz też jeszcze je zbieram.
Secza - 2008-11-27, 15:20

co to jest numizmatyka? nigdy się o tym nie słyszałem albo wiem o tym tylko nie wiem że to się tak nazywa
adrian_lasek - 2008-11-27, 17:53

Kolekcjonowanie starych monet.
Hodowca drobiu - 2008-11-27, 19:58

nie tylko kolekcjonowanie starych monet.bo w skład numizmatyki wchodzą :stare monety,stare banknoty,medale i odznaki np.wojskowe,oraz pieniądze w postaci naturalnych surowców-sól kamienna,muszle kauri i przeróżne naszyjniki.
Secza - 2008-11-27, 20:10

ciekawa bardzo pasja ale mnie ona nie pociąga
Hodowca drobiu - 2008-11-27, 20:22

nie wszyscy to lubią,każdy może przecież mieć inne upodobania :) ale najnardziej lubię kury i gołębie.
Secza - 2008-11-28, 12:12

a ja tez najbardziej lubie kury i cały drób
adamusk5 - 2009-01-29, 21:04

macie racje nie ma to jak wieś ja nigdy przenigdy nie będę mieszkał w mieście niema to jak wiejski krajobraz !!!
18marcinnn - 2009-01-30, 00:14

Ja całe życie mieszkam w mieście, marzę o tym żeby zamieszkać kiedyś w domu na wsi z wielką działką ogrodzoną drewnianym płotem, żeby na podwórku były wiejskie zabudowania, za stodołą pole, duży staw w którym moje kaczki by pływały całymi dniami, sad, dookoła piękne wiejskie krajobrazy itd. ale nie wiem czy kiedyś dojrze do takiej decyzji, czy wogule sobie poradzę żyć poza miastem.
Rybol - 2009-01-30, 09:51

Ja mieszkam w Łodzi, a w moich okolicach są tylko pola, lasy, łąki i wiejskie zabudowy. Ani jednego wieżowca, bloku same domki, gospodarstwa rolne!!! Więc nie jest konieczne wyprowadzanie sie na wieś!!!
Łukasz23 - 2009-01-30, 11:26

ejjj Rybol no nie gadaj że Ty z Łodzi jesteś :?: :?: :?: ja mieszkam nawet nawet blisko Łodzi :D dobrze wiedzieć że jest tu ktoś z moich okolic :P na dodatek ktoś kto hoduje liliputy :taniec:
Rybol - 2009-01-30, 12:27

Ja mieszkam w Łodzi i mam ok 2 km do Aleksandrowa Łódzkiego
Łukasz23 - 2009-01-30, 14:43

uuu... Aleksandrów Ł. to spory kawałek od mojej chaty ale na wycieczkę Liliputowo - Czubatkową z jakimś przewodnikiem wybrał bym się tam :D
Secza - 2009-02-01, 15:40

No z Łodzi jest was więcej niż trochę bo ja to tak blisko siebie to nie mam ni kogo :|
kowal - 2009-02-01, 19:20

Jeżeli chcecie zobaczyć z bliska dzikie ptaki to nie przyjeżdżajcie na wieś.W mieście można oglądać je z bliska a na wsi tylko z daleka.
Jeżeli myślicie że na wsi będziecie przechodzić przez las a ptaszki będą podlatywać do was na wyciągnięcie ręki i będziecie je karmić,to macie złe wyobrażenie.
W mieście widziałem gawrona z odległości dwóch metrów a na wsi z dwustu metrów,ale i tak po tysiąckroć wolę wieś. :list:
Na wsi nawet udomowione ptaki są dzikie,w mieście nawet dzikie są udomowione.

Secza - 2009-02-01, 19:50

Ta w mieście to można zobaczyć upośledzonego albo wygłodniałego polucha, kawki i gawrony i nic poza tym a na wsi...................... ;)
18marcinnn - 2009-02-01, 20:40

Secza, wcale tak nie jest jak piszesz, teraz coraz wiecej ptaków (szczególnie zimą) zlatuje sie do miast, coraz wiecej też sie tu osiedla na stałe, można tu spotkac naprawdę bardzo wiele ptaków... Pod blokami chodzą "dzikie" kaczki, są całe stada kwiczołów, jemiołuszek, są dzwońce, pojedyncze grubodzioby, kosy, mewy, itd, zalatują ptaki drapiezne (np. pustółki sie gnieżdżą) no wiele innych ptaków... za oknem jest masa różnych ptaków :d ;)
Rybol - 2009-02-01, 21:02

Secza, wyobraź sobie, że miasto to nie tylko oznacza blokowiska i nic więcej :/ !! Podobno w mieście nie można hodować i utrzymywać zwierząt gospodarskich(jest to karalne), a w mojej parafii 70 % ludzi żyje z rolnictwa!! A mieszkam w drugim największym mieście w Polsce
18marcinnn - 2009-02-01, 21:53

Ale mi właśnie chodzi ściśle o blokowiska, gdzie jest mnustwo przeróznych gatunków ptaków. W lesie pusto, a pomiędzy blokami mnustwo ptaszków ;)
Secza - 2009-02-01, 22:27

w piątek byłem we Wrocławiu i jak przechodziłem obok odry to widziałem mnóstwo dzikich kaczek, łabędzi, łysek, mew ale wśród nich na lodzie łatwo było dostrzec Staropolskiego kaczora!!!! ktoś z targu wrocławskiego go musiał tam wyrzucić biedny o dziwo zapasiony czołgał się po lodzie ;(
kowal - 2009-02-02, 18:23

Ostatnio pomiędzy blokami na ul. Krępowickiego w Warszawie widziałem trzy kaczki krzyżówki.Chodziły sobie po trawniku pomiędzy gawronami i gołębiami. :d
18marcinnn - 2009-02-02, 18:31

kowal, teraz taki widok to juz coś na porządku dziennym, szczególnie w warszawie :d
Secza - 2009-02-03, 15:41

A w Stanach w Kaliforni to dzikie indyki na mieście atakują ludzi, widziałem taki filmik na youtube.pl
nicram222 - 2009-02-03, 18:18
Temat postu: .
Moja siostra cioteczna jest w Ameryce (w san diego) i mówiła mi, że papugi latają tam jak u nas wruble. :D
Secza - 2009-02-04, 17:02

A słyszałem też że na ALASCE renifery podchodzą pod domy i robią rozrubę na podwórku :!:
Rybol - 2009-02-04, 17:43

Coś podobnego słyszałem o łosiach ale nie wiem gdzie :D
18marcinnn - 2009-03-27, 23:50

Ja całe życie mieszkam w mieście, a wieś i wiejskie zwierzęta pokochałem już jako maluch, ponieważ każde wakacje spędzałem u moich cudownych pradziadków na podkarpackiej wsi. Mieli oni kury, kaczki, króliki, gołębie, itd. Wszystko to mnie po prostu zafascynowało i co roku nie mogłem się już doczekać wyjazdu na wieś ;) świeże powietrze, cisza, cudowne miejsca, pola, na których można było poleżeć w trawie i patrzeć w niebo, napotykać tam bażanty i kuropatwy, zapach siana, który do dziś kojarzy mi się z tamtymi miejscami... Teraz staram się, choć trochę odtworzyć u siebie to, co tam mnie właśnie fascynowało, dlatego mam obecnie w niewielkiej ilości wymienione wyżej niektóre zwierzęta :d ;)
A wspomnienia z tamtych wspaniałych lat dzieciństwa spędzonych na wsi ciągle wracają i pozostaną na zawsze ;)
Teraz najbliższa wizyta zapowiada się juz w maju :D ale tylko na weekend;/ prababcia niestety juz odeszła ;( a pradziadek to już niestety schorowany staruszek, ma jeszcze tylko kilka swoich kurek, a i cała wieś traci już pomału swój urok :/

adam_gnatek - 2009-10-13, 23:14

Ja mieszkam na wsi całe życie i nie zamienił bym tego za żadne skarby, chociaż jest sporo minusów takiego mieszkania to ilość plusów powoduje, że o minusach się nie pamięta. Ja chętnie bym wrócił do starych czasów jak z babcia i dziadkiem na łąki po krowy się chodziło, jak wyścigi na młodych świnkach się urządzało bez zgody rodziców, skoki w dal z dachu na wysłodki w silosie i smak świeżych owoców z sadu. No a ucieczki przed stadem gęsi, czy drażnienie koguta żeby sobie poskakał na gumaki Ojca, pamiętam również ganianie bażantów i kuropatw na drogach polnych, których teraz prawie nie ma- a teraz ani jednej krowy na wsi kury i kaczki ma 6 gospodarzy, pola zamieniły się w starannie wystrzyżone trawniki przed domami nowobogackich, którzy robią awantury bo kogut pieje,perlik krzyczy a pies szczeka,
Secza - 2010-01-17, 12:09

Ja pamiętam jak ganiałem stada liliputów, i perliki które nie wiadomo czyje pasły się na łące. te liliputy tak doskonale latały tak nisko nad ziemią a ciągnęły lot dłuuugo jak Adam Małysz :D I nieraz mam przebłyski w pamięci wizerunki takich podwórkowych kur pamiętam kury w typie czubatki staropolskiej, gołoszyjce liliputy to wiadomo........
lew trocki - 2011-01-28, 21:24

Troche cisza tutaj szkoda taki fajny temacik można by było go odświeżyć :) .
lukaszpl - 2011-02-06, 19:19

ja jak byłem mały to pamiętam że wydeptywaliśmy w wielkich trawach takie korytarze po których czołgaliśmy się lub chodziliśmy na czworakach miałem wtedy może sześc lat każdy miał gdzieś swój kąt i to był niby jego dom i tam przynosiliśmy sobie jedzenie i tak bawiliśmy się i odwiedzaliśmy bo każdy miał wydeptany swój domek :D właścicielom tych pól trochę się to niepodobało i pare razy nam zwrócili uwagę więc przestaliśmy. :D mój dziadek ma w lesie staw i ma tam też pszczoły i w lato pomagam mu wybierać miód :D pamiętam też jak diadek miał małe świnki bo mu się oprosiła świnka ale nic z tego niebyło bo maciora ich zabiła czy coś takiego dokładnie nie pamiętam ale wiem że nie przeżyłu ;(
kawika - 2011-03-21, 17:34

Witajcie! Widzę że natrafiłam na ciekawy temacik.
Przypomniały mi się moje dawne marzenia...
Co prawda mieszkam na wsi ale kiedyś było naprawdę fajnie, cicho i spokojnie ale teraz się taka wieś zrobiła - raczej dzielnica miasta (hałas, pełno samochodów, tiry jeżdżą przy samym płocie, na wszystkie polne drogi kłądą asfalt, budują domki jeden przy drugim praktycznie co kilka metrów). Przez pewien czas jak się to zaczęło chciałam się wyprowadzić na jakąś wiochę "zabitą dechami" praca w ogrodzie czy przy zwierzętach nie była niczym dziwnym. Ale przez ostatnie trzy lata (prywatna szkoła, bogaci ludzie) tak się rozleniwiłam że wiem że nie dałabym teraz rady mieszkać na takiej wsi.
Przypomniałam sobie teraz o tamtych marzeniach i tak się zastanawiam nad ich realnością i czy chciałabym wogle do nich dążyć. Z jednej str lubię wieś a z drugiej zrobiłam się zbyt leniwa. Zastanawiam się także jak zniosę 5lat mieszkania w mieście (studia).
PS chciałabym żeby temat odżył trochę bo mnie ciekawi jak się kiedyś żyło na wsi, jak żyje się teraz, ja praktycznie już mieszkam w mieście, na całą wieś zostało tylko kilka prawdziwych gospodarstw (niecałe 10 na prawie 2tys ludzi)

andrzej - 2011-04-14, 23:58
Temat postu: Dawna wieś.
Witam wszystkich forumowiczów. Bardzo fajnie, że jest taka stronka o dawnym życiu na wsi.
Dzisiaj nie wiele pozostało z dawnej wsi. Może po kolei. Całe swoje życie spędziłem na wsi.
Urodziłem się na podbeskidzkiej wsi wnet po zakończeniu II wojny światowej, i pamietam zbużone domy,zaminowane lasy i pola, walające się niewybuchy, miny i granaty. Jako dziecko od piatego roku
pasałem krówkę - ktora była jedną z naszych żywicielek. Krowę chowało się dla mlek i mięsa, świńki
dla mięsa, kurki dla jajek i mięsa, natomiast gęsi i kaczki nie tylko dla mięsai jajek, ale także
a może przede wszystkim dla pierza. Nie było kołder, łóżka zaścielano puchowymi pierzynami.
Sypiało się w łóżkach, na siennikach wypełnionych słomąieradłami. Pościel była tylko biała.
Każda coórka kiedy wychodziła za mąż, to obowiązkowo do posagu dostawała przynajmniej jedną
pierzyne, dwie poduszki i kilka małych jaśków. Wszystko oczywiście wypełnione puchem z gęsiego
pierza. Doskonale pamiętam tzw. "szkubaczki", czyli skubanie pierza. Takie same wyprawki
otrzymywali od rodziców synowie kiedy się ożenili. Dlatego koło każdego domu chodziło po
kilka a nawet po kilkanaście bielusieńkich gąsek. Co kila dni jako dziecko, zaganiałem gąski
do pobliskiej małej rzeczki aby gąski mogły się wykąpać. Wtedy nie prało się pierza, bo nie było
nawet takich możliwości. W naszej wsi jeszcze długo po wojnie nie było prądu elrktrycznego, świeciło się lampami naftowymi albo karbidkami. W biednych domach(szczególnie w chataach góralskich)
świecono jeszcze szczypami. W domu zawsze oprócz gęsichowano po kilkanaście kur. Nikt wtedy
nie zawracał sobie głowy rasami, czy gatunkami tych kur. Każda kura była tylko istotą której
zadaniem było nosić jajka i wysiadywać je na małe pisklęta. Przypominam sobie, że oprócz różnych kolorowych kurek były też zielononóżki. Jajka jadało się prawie codziennie szczególnie na śniadanie
i to w formir jajecznicy na słoninie. Chleb pieczono w domu. Do dzisiaj pamiętam smak domowego
chleba z masłem i garnuszkiem ciepłego - wprost po wydoju - mleka. Mięsa nie jadało się codziennie
tylko w święta i niedzielę a najwięcej to przy zabijaczce. Były to piękne czasy mojej młodości.
Co prawda przed domami nie stały samochody, nawet roweru nie było. Po zakupy chodziło się po kilka kilometrow. Ludzie nie byli tak zabiegani jak dzisiaj. Wszyscy się we wsi znali. Jeden drugiemu
pomagał i to nie za pieniądze, ale tak - z dobrego serca. Ludzie się sznowali, mieli szacunek jeden
do drugiego, nie mówiąc już o szacunku do ludzi starszych. Ustępowanie miejsca starszemu
i mówienie pozdrowienia. Te czasy już nie wrócą. Pozdrawiam wszystkich. Lubię wspominać
i dzielić się wspomnieniami. Szanujmy wieś i to co natej wsi pozostało.[/i]

Jolek - 2011-04-15, 08:50

:d Ja jednak większą cześć życia spędziłam w mieście ale dziadków miałam na wsi i korzystałam z każdej wolnej chwili aby być u nich. Dobrze opisałeś życie na wsi. Teraz ludzi ,,kreci" pieniądz. Najbardziej to wspominam potańcówki gdzie zbierali ludzi z różnych wsi i furmankami dowozili do straży.Wtedy wszyscy się bawili młodzi ze starszymi,teraz to byłby opciach. Za młodu niewiele różniąc się od ,,sztachety od płota" (porównanie dziadków) chodziłam z nimi na zabawy. Jak mnie dorwał taki krzepki chłop do oberka to mi nogi w powietrzu fruwały.Zawsze po zabawie rodzina miała się z czego śmiać.
Jeśli chodzi o kury to mam wrażenie, że były one dużo większe niż te spotykane obecnie. Starczyła spokojnie na 6 osobową rodzinę na niedzielny obiad.

Modry1994 - 2011-04-19, 20:37

Ah ja w sumie młody jestem i kiedy sięgam pamięcią to moi dziadkowie nie mieli już tak prężnego gospodarstwa jak wcześniej. Ale pamiętam sporo. Oj czego tam nie było.. kury, kaczki, gęsi, indyki, gołębie, krowy i mozna by tak wymieniać w nieskończoność. Smak mleka prosto od krowy czy wiejskich jajek :hmm: spanie w stodole na sianie, ojj jak tylko mogłem korzystałem z tego że moge pojechać do dziadków. Niestety z biegiem czasu nie było już komu utrzymywać tego wszystkiego. Dziadkowie sie postarzeli, inwentarz sprzedali i wyprowadzili sie do miasta.
patryk13081 - 2011-05-15, 16:13

Zmiękłem trochę czytając ten temat. Moi dziadkowie też mieszkali na wsi ja z resztą też ale teraz się wszystko zmieniło. Pełno tych wielkich ciągników zamiast koni, wiader na mleko to już mleczarki, kos na żniwa to teraz już kombajny. Pamiętam na wykopkach smażyło się ziemniaki w popiole po ognisku z siadłym mleczkiem pychotka, tunele w słomie też się w nich bawiłem o porze dojenia krów biegłem do taty żeby mi ręcznie wydoił krowę żeby było mleko z pianką też pychotka. Teraz już czegoś takiego nie ma niestety szkoda :( . Wiele bym oddał żeby powrócić do tamtych czasów. Pamiętam też jak się zbierało siano na wóz zaprzęgniety w konie się skakało na górze a teraz to robią u nas w gospodarstwie wielkie bele i wożą wielgaśnymi ciągnikami. Szkoda mi tamtych czasów.
Antek - 2011-05-15, 19:55

Tunele w słomie-sianie, czy w zbożu na polu? Bo były dwa rodzaje tuneli. Były tunele - wydeptane ścieżki w zbożu na polu - cudowne. A były też, tunele w kostkach słomy w wielkiej stodole - bardziej tajemnicze i sekretne.
Kto tak się bawił? Bo ja tak!

Podjeżdżałam też (później) małym ciągnikiem na polu (choć miałam tylko 10 lat), gdy siano zbierano widłami na wóz. Ależ to była frajda :d !

patryk13081 - 2011-05-15, 20:11

Ja robiłem tunele z kostek. Cała stodoła była w tunelach, teraz kostek już nikt prawie nie robi.
lukaszgr13 - 2011-06-16, 10:12

U mnie na wsi jeśli można tak powiedzieć krowa to przeżytek za nie długo będziemy ją w zoo oglądać a gęsi komu się teraz chce pracować przy zwierzętach. U mojej babci zawsze były 2 krowy jakaś jałówka i ciele indyków 20 świń z 5 a kur kilkadziesiąt gołębi wujka 200 teraz to u babci 2 świnki kilkanaście kur i tyle. Choć chciałbym powrócić do tamtych czasów to nie mogę. :( :( :(
lolek9898 - 2011-06-16, 22:03

Ja z babcią zawsze wstawałem o swicie wydoić krowę nakarmić kury,kurczaki.Gdy mieliśmy iśc w pole do ziemniaków lub buraków babcia zawsze zaparzyła kawę zbozową w kance i wkładała do studni aby się schłodziła :) Piekne były te dawne czasy :d A teraz ;(
alonek - 2011-06-16, 23:20

ja pamiętam, krowy o świcie prowadzone na pastwisko (w wakacje dzień w dzień z ojcem chodziłam, i wtedy przekonałam się jakie piękne są wschody słońca ;) , kwiczące świnie w chlewiku, cielaczki pasione przy domu, króliki które lubiłam karmić, kaczki, kury, co dnia świeże mleko od krowy i ta śmietana co na nim się zbierała, pasztety, krupnioki, preswoszty, wędzonki domowej roboty, wykopki i ziemniaki pieczone w ognisku z naci, zbieranie siana, żniwa, do nocy składanie zboża na strychu, zabawy w stogach słomy (takich z kostek), bieganie po łące z psami, całe dnie zabawy na podwórku niezależnie od pogody
a dziś po półrocznej przerwie mieszkam znów tam, mam ogródek za domem gdzie pod wieczór ptaki tak śpiewają że aż żal nie usiąść i słuchać, jest kilka jabłoni, gruszka, orzechy, śliwy, porzeczki i agrest, a co za tym idzie to kompoty itp też są, aż się nie mogę doczekać, a w planie jeszcze coś posadzić bo miejsca jest, mam kaczki, gęsi i kurki, jajka zawsze wiem że świeże, skąd i że moje ;) , królik też jest ale nie tak jak kiedyś (że w klatce zamknięty), kica całe dnie i zielone sam sobie zbiera, łóżko mam normalne, materac też, ale poduszki z pierza, kołdra tak samo, całe dnie otwarte drzwi na oścież, koty wchodzą wychodzą kiedy chcą(ps wczoraj wieczorem kot mi kreta do domu przyniósł - ot co taki prezent dostałam), czasem pies zajrzy, śpimy przy otwartym oknie, nad ranem słychać śpiew ptaków, wieczorem rechoczą żaby, mój kogut zapieje to od razu u sąsiadów słychać odzew a potem u następnych. świnie też są ale to już u sąsiada, krowy ma, indyki perlice i kury, gołębie, w sumie to całe gospodarstwo rolne, dziś zwoził siano (ja też siano zbierałam, tylko że z mojego siana to on by miał prawie 2 kostki :ops: kosze kosą choć, kosiarka jest, ale kosa lepsza dla moich uszu ;) i jak tak patrze na tych ludzi ile oni się napracują to mam do nich szacunek, od rana do wieczora widać ich, matka jak nie przy krowach, to na pole idzie, to na ogródek - a mają dość spory, albo zielonke zbiera, syn normalnie do pracy chodzi, a jak z niej wróci to drugą pracę ma w domu,
i jakie z tego wnioski? leń ze mnie. tyle co ja robię to jest nic (choć czasem taaaka dumna jestem ile się napracowałam i czego to nie zrobiłam)

mirek_60 - 2011-07-18, 01:22

Może nie dla każdego bedzie to wspomnieniem i w jego guście ale takie klimaty również można było odnależć. :diabel::

http://www.youtube.com/watch?v=XY2edbB0uTc

Pozdrawiam.

kristofero - 2011-08-21, 23:39

Ja pamiętam jak dobre 20 lat temu za mąż wychodziła siostra kolegi. Wesele odbywało się w namiocie weselnym, który był rozstawiony na podwórku u rodziców kolegi. Pojechałem wtedy do niego z wcześnie umówioną wizytą, żeby po cichaczu spróbować jakiegoś mało procentowego trunku. Przechodząc do rzeczy. - Pamiętam jak kolegi mama kazała mu przyprowadzić krowy z pobliskiej łąki do obory. Poszliśmy więc to zrobić. Na miejscu kolega stwierdził , że nie będzie prowadził krowy, tylko na niej przyjedzie. Kolega miał wtedy ze 13 lat więc musiałem go podsadzić na tą krasule, bo sam nie mógł na nią wejść. Biorąc pod uwagę że jechał bez siodła i to jeszcze w garniturze jazda szła mu całkiem nieźle. O jakie było zdziwienie jak wszarżował na tej mućce na podwórko. Prawie wszyscy goście wyszli z namiotu by podziwiać jego wyczyny jeździeckie. Państwo młodzi dosłownie poszli w odstawkę. Goście w ferworze emocji zaczęli klaskać i krzyczeć. Mućka była tak zdezorientowana, że jeszcze jedną rundę zrobiła prawie biegiem w okół podwórka z kolegą na grzbiecie. O mało nie przybrała kierunku na drzwi do namiotu weselnego, który pomylił się jej z drzwiami od obory. Wszystko jednak dobrze się skończyło, ubaw był znakomity. Szkoda że wtedy nie było jeszcze kamer na weselach, bo filmik stał by się na prawdę niezłą komedią. :D
Pozdrawiam.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group