Woliera
Forum dla milosnikow ptactwa

Ptasie Gadanie - Trzymane zwierzątka/chore/zagubione

Bażancia matula - 2007-05-03, 17:28
Temat postu: Trzymane zwierzątka/chore/zagubione
Czasami zdarza się nam znaleźć jakieś zwierzątko chore , skaleczone zagubione , jakie to było ziwerzątko / zwierzątka ? W jakich okolicznościach je znaleźliście? Co im/jemu dolegało? Czy była z tym związana jakas niesamowita historia? podziel się nią/nimi z nami!


Np. mój przypadek:
Rok.2005 - jesień


Jechałam sobie droga z rodzicami samochodem , patrzymy a tu w rowie lezy bocian , zatrzymujemy się podchodzimy - a on sie nie rusza, wstał i okazało sie że ma oklapnięte , złamane skrzydło i jest porażony prądem z lin , szybko zabraliśmy go do auta , pojechalismy do weta , dał jakieś witaminki i granuleczki , bocian nie odleciał na zimę , całą jesień zimował u nas w domu , było z nim coraz lepiej , chodził za mną po polu podskakiwał , jak spotkał żabkę , mysz robala - wcinał , ale...nie latał , czasem unosił sie na 1 m. ale spadał , zimą już biegał , ćwiczył , prostował skrzydła , omal nie strącił żarówki :D był super nadaliśmy mu imie Kajtuś , chociaz nie wiedzieliśmy jakiej był płci , gdy nadeszła wiosna latał juz dobrze , potrafił doleciec do gniazda - ale nie był fenomenem w tej branży ptasiej :P . Gdy był marzec dzielnie bronił naszego gniazda , zobaczyl jakąś interesującą samiczkę , lub samca - zalezy jakiej był płci ale chyba był Kajtusiem - chłopcem , więc zobaczył samiczkę , uwierzył w siebie i uniusł sie bylo z nim juz całkiem dobrze .... związał się z samiczką , ona złozyła jajka , ale.... przyleciała samica - stara , która w tamtym roku przylatywała na to gniazdo , nie miała jednak partnera , lecz.... porozwalała jajka z malutkimi! widzielismy krew , nic już nie bylo z jajek .... nieszczęśliwa para zrezygnowała , samica była okropna , para młodych odleciała ....... Stara samica już nigdy sie tu nie pojawiła , Kajtek tu jeszcze wraca, ale nie wiadomo co z jego partnerką - już nigdy sie tu nie pojawiła .....

Taka nieszczęśliwa historia , ale kajtuś co roku nas odwiedza siedzi na naszym dachu i z zazdrością patrzy na inną parkę która od tamtego momentu co roku wynajmuje to gniazdo ....


Teraz kolej na was!!!

Rocki - 2007-05-03, 18:58

Tylko należy przed zabraniem takiego zwierzaka do domu dobrze jest sie upewnić o jego stanie...
Wielu ludzi zabiera do domu małe sarny i zające, które są specjalnie zostawiane przez matki w ukryciu, aby nie przyciągnąć uwagi drapieżników. Ludzie, którzy znajdują takie maluchy myślą, że są one porzucone lub chore i zabierają je do domu czyniąc zwierzęciu wielką krzywdę... Często takie maluch giną przez nieodpowiednie żywienie czy ze stresu, a jeśli uda im sie przeżyć to z reguły i tak są skazane na życie w niewoli często w nieodpowiednich warunkach... Nie poradziły by sobie na wolności ponieważ nie zdobyły wiedzy przekazywanej przez matki i nie potrafiły by same o siebie zatroszczyć...
Podobne sytuacje są z młodymi ptakami krukowatymi, które w trakcie nauki latania spadają na ziemię, ale rodzice nadal troskliwie się nimi opiekują aż do momentu całkowitego usamodzielnienia, ludzie często znajdują takie pisklęta gdyż te ptaki często gniazdują w naszym sąsiedztwie. Ludzie widząc takie ptaki an ziemi, które nie mogą odlecieć myślą, że zostały wyrzucone z gniazda przez rodziców albo złamały skrzydło, takich ptaków znalezionych i niepotrzebnie zabranych przez ludzi jest tak dużo, że już niektóre organizacje pomagające ptakom ich nie przyjmują ze względu na brak miejsca...

Więc zanim się zabierze jakieś dzikie zwierzę do domu należy najpierw bardzo to przemyśleć!

Bażancia matula - 2007-05-04, 09:32

Rocki, w przypadku bociana , byl on już dorosławy , a była późna jesień i bociany odleciałay! weterynarz powiedział że dobrze zrobiliśmy i że jeszcze 1 godzina bez leczenia a mógłby on umrzeć . Ale pytam tu o wasze przypdadki . Ja podałam tylko swój przykład pomocy zwierzęciu , które umierało i dzięki ludziom nie umarło , więc Rocki chyba lepiej było go zabrać niż patrzec jak umiera?
jakub - 2007-05-04, 09:55

Rocki ja uwazam zebazancia matula ma rację.Kiedyś na łace znalazłem bazanta łownego samca.Mial złamane skrzydło.Akurat wtedy rodzice miali bazanty wiec go wziołeSamiec szybko sie oswoił.Postanowilem go wypuscic jednak nie była jusz mu w głowie wolnosc.Zostal na podwurku z kurami.Gdy przylatywałym ninne samce odganial je z podwurka.lECZ KIEDYS TRAFIŁ NA SILNIEJSZEGO OD SIEBIE.Przegrał walke i zaczol przesiadywać w wolierze i wychodzil z niej tylko na około godzine.Bazant jusz niezyje.
Rocki - 2007-05-04, 10:43

JA wcale nie mówię, ze Bażancia Matula źle postąpiła, ona postąpił bardzo dobrze zabierając tego rannego bociana ponieważ potrzebował on pomocy... ale ludzie często z niewiedzy zabierają do domu zdrowe zwierzęta niepotrzebujące niczyjej pomocy i w ten sposób wyrządzają im tylko krzywdę...
Bażancia matula - 2007-05-04, 14:08

Rocki, a z tym Rocki sie zgadzam, słyszałam że moja koleżanka złapała młodego wróbelka bo był w gniazdku , chciała go poprostu wychodować , musiałam jej go ukraść bo by go zamęczyła , włożyłam do gniazdka uuhhh .... przeżył ...ale ona nawed go nnie karmila więc mógł umrzeć bardzo szybko , zwłaszcza że był młody , jego ptasia mama przygarnęła pisklę , ale mogło być inaczej ,



Chciałabym dać tu całą kartkę z książki,,Ptaki,, Dariusza Graszki - Petrykowskiego o regulaminie jak trzeba postępywać ze zwierzętami , ich gniazdami , w przypadku ptaków z jajkami. Bardzo fajnie sie zajmywać zwierzątkami ale pamiętajcie że o ograniczają obowiążki trzeba dzielić czas, opiekować się .... naprawde to nie jest łatwe , ale w moim przypadku opiekowała się boćkiem cała rodzina , weterynarz , sąsiadka :D cała gromada. Ale rzeczywiście czasem jak zwierzątko umiera mówi się ,,niechcący , niechciałem/łam ,, i to jest w człowieku najgorsze , brak przyznawania się do winy i kirzywdy wyrządzanej zwierzęciu ....






A jakie są wasze doświadczenia związane z tym tematem?

Szymon Woźniak - 2007-05-07, 20:24

człowiek powinien zwierzętom pomagać ale wtedy kiedy tego potrzebują.ja jeszce nie opiekowałem sie jakimś chorym lub rannym zwierzątkiem
Wilczy - 2007-05-21, 21:05

Ja właśnie jestem w sytuacji gdy kot zrobił ze mnie mamkę, przyniósł mi dziś pisklę i zostawił żywe. Wie ktoś może czym karmić takie pisklę sikorki? Jutro spytam znajomego weta, ale staram się zaczerpnąć jak najwięcej przydatnych informacji w wychowaniu tego ptasiego malucha. Nie nastawiam się, że się uda, ale przecież kotu nie zostawie, ani na śmierć głodową, bo piskle jest absolutnie niesamodzielne i ma trochę problemy z utrzymaniem się na podłożu.
Marianna - 2007-05-21, 22:39

A jest już opierzone? Trzebaby je karmić larwami mącznika i larwami much.
Kamil Kowalski - 2007-05-22, 10:12

Kilka tygodni temu - znalazłem Grubodzioba z rozwalonym skrzydłem :]

opatrzyłem, poskładałem i po wygojeniu mógł już w miarę dobrze latać :)

Wczoraj wrócił na wolność.

Jego fotki w Albumie (dzikie ptaki)

Majkos - 2011-08-17, 09:36

Nie wiem czy to dobry temat. Kilka lat temu we wsi mojej babci funkcjonowała ferma drobiu. To były 3 duże budynki inwentarskie i kilka małych dla pracowników. Ferma pozbywała się martwych kur wrzucając je do rowu za budynkiem i skrzętnie przykrywając je zużytą ściółką. Kiedyś wracając z ryb drogą nieopodal dostrzegliśmy z wujkiem coś białego na polu. Pomyśleliśmy ze komuś nawiała kura czy coś. Okazało się ze to była jedna z tych wyrzucanych za płot gdzie ona wcale nie była martwa. Miała złamaną nogę i skrzydło i tak sie czołgała w stronę lasu. Poszliśmy na tyły tej fermy a tam leżała "świeża" dostawa wśród której jeszcze 3 kury były żywe. Niestety nie udało sie ich wyciągnąć bo rów dość głęboki a przy okazji zauważył nas ktoś z ochrony. Zabraliśmy tego nieszczęśnika do domu i opatrzyliśmy. Skrzydło sie zrosło trochę niepoprawnie bo było dosłownie pogruchotane i trochę mu zwisało. Za to noga zrastała sie długo ale sie zrosła i mógł chodzić. Pochodził jakieś 3 tygodnie z czego głównie w kurniku bo prawie nie wychodził na zewnątrz i padł. Ferma została zamknięta bo miała jakieś problemy finansowe i tak niszczeje do dzisiaj.
mirek_60 - 2011-08-17, 20:10

Majkos, Czy u Was jest tzw Policja lub Sanepid?
Majkos - 2011-08-19, 18:38

mirek_60, jest ale ferma argumentowała się, że poza zużytą ściółką w rowach nic nie ma a nikt nie będzie grzebał w oborniku bez powodu. Powodu owszem nie było, bo żadnego punktu czerpania wody w okolicy nie ma a i ferma jest niby za mała by produkować ilości odpadów zagrażające środowisku. Taką odpowiedz uzyskaliśmy od inspektoratu.
mirek_60 - 2011-08-19, 18:43

Majkos, Są jaszcze władze samorządowe.Przedstawicielem społeczności jest sołtys,radny-oni mają w swoich obowiązkach służenie ludziom.Oni łaski nie robią za to biorą kasiorę.Może oni pomogą???
tp29 - 2011-08-19, 19:08

Mirek_60 - z tego co pisze Majkos ferma została już zamknięta, więc jakby to powiedzieć: trochę już "łyżka po obiedzie"...
mirek_60 - 2011-08-19, 20:29

tp29, Tak fermy nie ma ale sprawa pozostała.Za dwa lata następna firma/może ten sam właściciel/zrobi to samo.Przecież ostatnio nikomu to nie przeszkadzało.Majkos nie dajcie się.
Majkos - 2011-08-19, 20:42

Tak ferma miała jakieś problemy finansowe i zadłużenia nie wiem tak słyszeliśmy. Budynki są zamknięte a rowy na nieczystości dawno już zarosły. Jednak mimo to wszystkie urządzenia, aparaty czy zbiorniki nadal stoją a teren jest strzeżony pilniej niż więzienie. Wygląda na to że nie powiedziano tu ostatniego słowa i być może ktoś inny zamierza wznowić tu produkcje. Może to nie duża ferma była ale każde padłe zwierze powinno być utylizowane a nie wyrzucane za płot. Tym gorzej że tamte kury nie były martwe. To były ptaki które nie wytrzymały fermowych warunków życia, lub nie nadawały się na sprzedaż bo miały coś złamane. Z resztą tamten którego odratowaliśmy też był jakby mu ktoś solidnego kopa zasadził :( ciekawe kto :x
MulardDuck - 2011-08-19, 20:46

Ja kiedyś przygarnąłem kaczkę piżmową którą ktoś we wsi potrącił samochodem. Była bardzo potłuczona ale przeżyła i żyje do tej pory u mojego wujostwa.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group